środa, 23 marca 2011

Gangsta party #3

Ice Cube. Raper będący na scenie już od ćwierćwiecza. Początkowo w N.W.A. Potem zaczął pracować na własny rachunek. Poznał Public Enemy, stał się swego rodzaju bojownikiem o prawa czarnych. Jest 2008 rok. Wybory prezydenckie w USA, wyścig pomiędzy McCainem a Obamą. Obama zyskuje poparcie raperów takich jak Lil Wayne czy Jay-Z. A Ice Cube? Ice Cube wydaje swój ósmy w karierze album. Album na którym pokazuje, że wciąż ma coś do powiedzenia...

Ice Cube - Raw Footage
1. What is a Pyroclastic Flow
2. I Got My Locs On feat Young Jeezy
3. It Takes a Nations
4. Gangsta Rap Made Me Do It
5. Hood Mentality
6. Why Me?
7. Cold Places
8. Jack N The Box
9. Do Ya Thang
10. Thank God
11. Here He Come feat Doghboy
12. Get Money, Spend Money, No Money
13. Get Use to It feat WC & The Game
14. Tomorrow
15. Stand Tall
16. Take Me Away feat Butch Cassidy

Nie ma co ukrywać. To bardzo polityczna płyta. Lirycznie nawiązuje do lat 90. Śmiem twierdzić nawet, że to najlepsza pod względem tekstowym płyta Kostki od klasycznego The Predator. Brzmieniowo nie jest źle, choć nie ma klasycznego Westu. Cube wyraźnie odszedł na południe (a jeszcze niedawno wołał "to the west my niggas to the west!") ale źle też nie jest.

Intro jest ostre, klimatyczne. Głos Keith'a David'a informuje nas czym jest piroklastyczne flow. A czym jest? Jest tym "co się dzieje po wybuchu wulkanu, tym co się dzieje kiedy Ice Cube zaczyna płynąć, nic nie może przeżyć piroklastycznego flow i nikt nie przeżyje tego". Z pewnością siebie Jackson problemu nie ma jak widać. No ale cóż, to prawda, że jego flow tak ostre, tak brutalne potrafi przekazać emocje czy samą treść danego kawałka bez zaglądania w tekst.

Szybko wita nas pierwszy pełnoprawny utwór. I Got My Locs On jest luźne, na typowo south'owym bicie i z gościem prosto ze słonecznej Atlanty - Young Jeezy'm. Tekst o niczym konkretnym (locs to w slangu okulary noszone przez członków gangu crips) ale buja jak cholera i może się podobać. Mimo wszystko dalej znajdziemy duuużo lepsze kawałki.

Jakie? A takie jak It Takes a Nation. Tu już nie ma mowy o południu. Flow Cube'a to poezja. Z czystym sercem można powiedzieć, że ten kawałek mógłby znaleźć się na Death Certificate czy Predatorze, nie odstając poziomem. Krytyka rządu, agresja w głosie, agresja w bicie... to brzmi jak żywcem wyjęte z 90's!

Oto pierwszy singiel. Gangsta Rap Made Me Do It. Dalej jest równie dobrze jeśli chodzi o lirykę. Bit już spokojniejszy. Tematyka wciąż podobna. Kilka panczy. Po prostu masterpiece.

Kolejne trzy utwory prezentują zbliżony, dobry poziom. Kilka wersów godnych zapamiętania. W Hood Mentality ostro dostaje się rządowi amerykańskiemu i szkolnictwie. Bardzo dobry tekst. Why Me. Tutaj muszę się zatrzymać. Cube ma prawie czterdzieści lat, a dalej potrafi zrobić kawałek który wgniata całą scenę. Świetny bit od Hallway Productionz, tekst zaczynający się od: Why the fuck you wanna murder me? Wiadomo, tekst o człowieku do którego ktoś celuje. Tak w skrócie. Tego się nie da opisać słowami, to trzeba samemu usłyszeć... No i ten Musiq Soulchild w refrenie. <3

Cold Places to rapowe przedstawienie problemów wewnętrznych Ameryki. Ten track jest polityczny jak diabli. Nie ma owijania w bawełnę. Pan Jackson wali prosto z mostu co myśli.

Your honor, Osama, Obama 
Even, yo' momma, ain't fuckin with my comments
 Kolejny kawałek to opowieść o wyścigu szczurów. Nie będę teraz roztrząsał tego problemu, bo to nie leży w mojej kwestii. Z resztą, Cube opisał to w bardzo dobry sposób. Słychać w głosie zaangażowanie. Liryka jest pisana w bardzo osobisty sposób, a znajdziemy też kilka nawiązań do przeszłości MC z South Central.
Kolejny singiel - Do Ya Thang, jest chwilą relaksu od zaangażowanych społecznie czy politycznie tekstów. Mamy luźną nawijkę o tym, że (w skrócie, cytując) "jeśli nie możesz patrzeć na moją twarz, spójrz na mój samochód". Dobry banger.
Było luźno, były nawiązania do pierwszego czarnego w Białym Domu, czas na opowieść, o tym co Ice myśli o kondycji obecnego rapu. I mimo, że nie jest to track w stu procentach o rapie, to można go do tej kategorii podciągnąć. Kilka wspaniałych punchy. Świetne flow i bardzo dobry bit. Na następnych utworach, mamy wciąż bardzo dobry poziom Cube'a, oraz jednego gościa. Swoją obecnością w Here He Come uraczył nas niejaki Doughboy - pierworodny Kostki Lodu. Nie powiem, ma talent po tacie.  Czas przejść do jednego z najlepszych bangerów w historii Zachodniego Wybrzeża. Get Use To It. Trzech raperów. Cube, Dub i Game. Track ten miał być początkiem nowego Westside Connection, w którym Gracz miałby zastąpić Mack 10'a. Sam Game stwierdził tu:
I'm bout to join the Lench Mob, that's me squirtin' the mac, motherfuckers
 Ostatnie trzy kawałki to już typowe życiówki. Nastawione na przemyślenia, dają dobry, miejscami trochę funkowy klimat. Jest dobrze. Dowiadujemy się, że Cube boi się o Hip Hop, dowiadujemy się, że chce uciec od tych ludzi. Jeżeli chodzi o bity, to Mr West Coast Warlord nie stawiał na głośne nazwiska. Pojawili się kilka razy panowie z Hallway Productionz. Bit do It Takes a Nation to dzieło Emile'a, natomiast niejaki Maestro wyprodukował podkład do Gangsta Rap Made Me Do It. W Stand Tall przewinął się DJ Crazy Toones.
Ice Cube wrócił po dwóch latach z najbardziej politycznym i najbardziej południowym albumem w karierze.Postawił w głównej mierze na teksty, które są mistrzowskie (jak już wspominałem, chyba najlepsze od czasów The Predator). Część fanów, zarzucała temu krążkowi właśnie odejście od pure westu i południowy klimat. Ja w tym wady nie widzę. Pokazał raz jeszcze, że jest artystą uniwersalnym, który odnajdzie się na każdym bicie. W skali szkolnej daję 5
.

niedziela, 6 marca 2011

oldskuuuul #1

Nieważne czy słuchamy techno, rocka, rapu czy chórków gospel, należy znać podstawy gatunku. Stare płyty które może obecnie nie są nawet dobre, mają w sobie coś co sprawia, że słucha się ich z przyjemnością. Mówiąc o podstawach rapu, każdy wyobrazi sobie Nowy Jork i DJ'ów z lat 70 oraz 80. Grupy takie jak Run-DMC, Das EFX, Gangstarr oraz MC's w stylu LL Cool J. Niestety to nie o nich dzisiejsza notka, bowiem płyta którą się zajmę to:

The D.O.C. - No One Can Do It Better

1. It's Funky Enough
2. Mind Blowin'
3. Lend Me An Ear
4. Comm. Blues
5. Let The Bass Go
6. Beautiful But Deadly
7. The D.O.C. & The Doctor
8. No One Can Do It Better
9. Whrilwind Pyramind
10. Comm. 2
11. The Formula
12. Portrait Of A Master Piece
13. The Grand Finale

The D.O.C. to były członek N.W.A Pojawił się na pierwszej płycie (N.W.A & The Posse) następnie został w wytwórni Ruthless Records jako ghostwriter głównie Eazy'ego, jednak kiedy wybuchł konflikt Eazy - Dre, bardziej skłonił się do współpracy z doktorem.

Płyta to schyłek lat '80 dokładniej 1989. Nie jest to typowa gangsterka. Teksty są najczęściej humorystyczne, zdarzają się poważne. Ogólnie jest to taki solowy odpowiednik Run-DMC z zachodniego wybrzeża. Z gości mamy Michel'le w czwartym tracku (Commercial Blues). No nie jest to track, raczej coś w stylu skitu. Ciężko nazwać. Podobną rolę odgrywa Commercial 2 z gościnnym udziałem Dre, więc jedynymi gośćmi są Mc Ren (w The Formula) oraz całe N.W.A w najbardziej znanym chyba utworze z płyty - Grand Finale.

Sam D.O.C. na majku spisuje się wyśmienicie, dobry głos, dobre flow, no nic mu nie można zarzucić. Lirycznie to wyższa liga niż ówczesne N.W.A. Płytę zaczyna charakterystyczne It's Funky Enoguh. Ci którzy grali w GTA San Andreas i słuchali radia Los Santos na pewno kojarzą ten track. Skoczny, wesoły, no po prostu funkowy. I to zdecydowanie wystarczająco funkowy. Następny track już trochę bardziej agresywny ale wciąż bardzo dobry. Comm. Blues to pierwsze co mi w tej płycie "nie trybi". Nie podoba mi się ta wstawka, według mnie jest zupełnie niepotrzebna. Let the Bass Go , tytuł mówi sam za siebie, jest o muzyce. Większość tracków traktuje właśnie o muzyce rap. Z kolejnymi minutami płyta się uspokaja, mamy chill out'owe The Formula oraz Portrait of A Master Piece.

No i portret majstersztyku kończy nam tę "sielankę" czas na... Wielki Finał! Który zgodnie z tytułem jest wielki, bitem zajęli się Dre oraz Yella, dobry bujacz (jeżeli można tak nazwać bit z lat 80 to ten jest taki na pewno) Tekst to dzieło Doc'a, MC Ren'a oraz Ice Cube'a którego słyszymy jako pierwszego.
"wyobraź sobie czarnucha który jest ostry
pomnóż jego tyłek i otrzymasz to o co chodzi" 
 "moja melodia jest zabójcza jak zawleczka w granacie 
 nie możesz mnie odrzucić, czuję że zaraz wybuchnę"
"dlatego że odejdę myślisz że zostawiam Cię w spokoju
ale zostaję w Twojej dupie jak cholesterol 
 kiedy strzelam do jakiś twardych dup, to jak alcatraz
i kiedy uciekniesz lepiej byś szybko płynął 
bo złapię Cię fizycznie i psychicznie"
Wersy Cube'a które są po prostu mistrzowskie. A to tylko kilka wycinków z całej zwrotki. Nawinięte w ostrym, gangsterskim stylu.

Zwrotka MC Ren'a też nie odstaje:
"wielki finał, yo to mój czas na rozwałkę
 bo słabe czarnuchy zamieniają się w kurz
jeżeli jesteś słaby to nie moja wina 
 po prostu dostaniesz kopa w dupę i staniesz wryty jak słup"
Eayze E:
"pierdolić samochód zrobię pierdolony morderczy spacer"
"nigdy wrabiany zawsze wrabiający"
Ostatnia zwrotka należy do gospodarza. Doc stanął na wysokości zadania i zaprezentował taki sam poziom jak goście:
"jeżeli wprawia Cię to w śmiech to musi być śmieszne ale dla mnie jest zajebiste (powiedz czemu) bo robię na tym kasę" 

 Bity są od Dre. Kawał dobrej roboty. Oczywiście jest funku, dużo sampli no i jest klimat. W Grand Finale doktora wspomógł (jak już mówiłem) DJ Yella.

Ta płyta to niekwestionowany klasyk. Co prawda zapomniany ale jednak. Polecam sprawdzić każdemu. Dowód że lata osiemdziesiąte nie były opanowane przez wschodnie wybrzeże.

-6 w skali szkolnej.